Podróże z owocem granatu
Sue Monk Kidd znałam już z "Sekretnego życia pszczół" i "Czarnych skrzydeł". Czytałam je dwa lata temu i pamiętałam, że mi się podobały. Kiedy więc zobaczyłam "Podróże z owocem granatu" na półce, kupiłam książkę bez zawahania. Tym bardziej, że, jak wyczytałam z okładki, opowiada o podróżach, Grecji i Francji oraz relacji matki i dorastającej córki. Od jakiegoś czasu książki, które wybieram okazują się idealnie pasować do tego, co przeżywam. "Oswajanie szkła" z główną bohaterką pracą przeczytałam przed podjęciem się pierwszych praktyk. "Księżyc zza nikabu" opowiadający historię polskiej muzułmanki - po powrocie z Turcji. Teraz "Podróże z owocem granatu" skończyłam, gdy sama coraz pewniej wkraczam w dorosłość. Być może jednak z każdej książki można wydobyć cząstkę dla siebie. I każdy z danego dzieła wydobywa coś zupełnie innego. Na pewno chciałabym, żeby taka była moja twórczość. Taki jest też dziennik Sue Monk Kidd i A...