Cisza















Rainer Maria Rilke
Cisza

Czy słyszysz, kochana, podnoszę ręce -
słyszysz ten szum...?
Któregoż gestu samotnych w udręce
nie podsłuchuje rzeczy tłum?
Słyszysz, kochana, zamykam oczy -
i aż do Ciebie ten szmer się toczy,
słyszysz, otwieram je znów, jak ze snu...
...Lecz czemu Ciebie nie ma tu.

Najmniejszego mego ruchu drżenie
w jedwabnej się ciszy trwali;
w rozpiętej dali zasłonie
niezmożnie odciska się każde wzruszenie.
W moich tchnieniach wznoszą się i giną
gwiazdy na niebie.
Do moich warg wonie pić ranną godziną
przychodzą; poznaję przeguby
odległych aniołów.
Tylko kogoś, kogo myślę: Ciebie
nie widzę.


Katarzyna Bułat
Subtelność w ciszy


Delikatny gest - podniesienie ręki, zamknięcie, otwarcie oczu. Gest, który codziennie wykonuje się niezliczoną ilość razy, na który normalnie nawet nie zwraca się uwagi. Gest zwyczajny, pospolity. Bo cóż może być szczególnego w ruchu ręki czy powiek, skoro przez całe nasze życie one wciąż drgają, wciąż falują dookoła nas, wyrywają się ze swych położeń równowagi? Podmiot liryczny mówi o czynnościach błahych i banalnych, podnosząc je wręcz do rangi rytuałów. Czy zmiana ośrodka może aż tak przekształcić sposób postrzegania rzeczywistości?

Te delikatnie drgnienia są wstanie poruszyć nawet nawet kosmosem - wznoszą się i giną gwiazdy na niebie. Te drgnienia czują zapachy, słyszą anioły. Dzięki instrumentacji głoskowej słyszymy je nawet my - tak odlegli w miejscu i czasie. Dzięki poezji drgnienia te zostały nie tylko powiększone, a wcześniej w ogóle uczynione dostrzegalnymi, ale też zwielokrotnione, rozciągnięte w daleką, nieokreśloną przyszłość, w nieskończoność niemalże. Dzięki poezji może je wywołać znów każdy, kto ten wiersz czyta na głos. Może je wywołać wiele osób jednocześnie. Mogą ze sobą interferować.

Ten szmer jak kropla, jak łza, spłynął z pióra poety i wpadł do oceanu wszechświata wzburzając jego delikatną powierzchnię. Zmieszał się z zostaną materią i przekształcił ją w coś zupełnie nowego. Zmiany jednak nie odczuwa jedna osoba - adrestatka liryczna, adresatka tych drgnień. Tylko do niej one nie docierają. Czy słyszysz, kochana, podnoszę ręce - czy słyszysz ten szum...? pyta mówiący w wierszu. Słyszysz, kochana, zamykam oczy - i aż do Ciebie ten szmer też się toczy, słyszysz otwieram je znów, jak ze snu... powtarza. Wciąż powtarza te słowa jak swoją mantrę. Czy słyszysz? Słowa, które w tym wierszu pozostają bez odpowiedzi.

Jej nie ma tu. Tu, czyli gdzie? W tej ciszy. W ciszy, którą ona swoją nieobecnością wywołała. To ona zmieniła ośrodek. To ona zmieniła otoczenie, w którym znajduje się podmiot liryczny. To przez nią nabrało one szczególnych właściowości. Nie ma jej tu, czyli też wszędzie tam, gdzie drgnienia przestrzeń wiersza rozciągają. Ten brak my również jesteśmy w stanie odczuć. Również dla nas staje się on uciążliwy.

Miłość jest siłą niezwykle silną. Zupełnie zmienia naszą perspektywę. W centrum zamiast egoistycznego "ja" stawia pisane z dużej litery "Ty". Miłość uczłowiecza, urzeczywistnia. Powiększa nasz świat, pokazuje drobne szczegóły, które wcześniej nie miały dla nas żadnego znaczenia. Wzbogaca, nazywa. Sprawia nawet, że zwykły gest, który musimy wykonać w samotności, bez naszej ukochanej osoby, staje się czymś wielkim, istotnym, wywołującym ogromne cierpienie. Godnym utwalenia w jedwabnej ciszy.



Komentarze