Nie rozdzielaj















Jan Twardowski
Nie rozdzielaj

Miłość i samotność
wzięły się pod ręce jak siostry
idą noga w nogę
nie rozdzielaj ich
nie szarp. Łapy przy sobie
miłość bez samotności
byłaby nieprawdą
samotność bez miłości rozpaczą

stała Matka pod krzyżem
jak pod srebrnym obrazem
nie minęły trafiły
do niej też przyszły razem

Chodzi księżyc jak morał
albo osioł po niebie
jeśli były gdzie indziej
to i przyjdą do ciebie



Katarzyna Bułat
Miłość i samotność

Po czym poznaje się miłość? pyta Zuzanna Ginczanka w wierszu Waga. Takie pytanie na pewno każdy z nas już kiedyś sobie zadał. Dwudziestowieczna poetka zdaje się przychodzić z pomocą w odnalezieniu odpowiedzi – w swoim utworze wymienia dalej różne znaki, „symptomy”, dzięki którym dowiemy się, czy już jesteśmy pod jej wpływem. Ale w puencie – ku zaskoczeniu czytelnika – stwierdza, że miłości wcale nie rozpoznaje się nie po nich, ale po tym, że znaku nie trzeba... Czym jest więc miłość? Nie wiedzą, ale uczuciem. Siłą. Tak ogromną, że gdy nas ogarnie wszystko nagle stanie się piękne. Piękne, bo zrozumiałe lub piękne właśnie w tym niezrozumieniu. O cechę charakterystyczną miłości pokusił się jednak inny poeta – ks. Jan Twardowski. Definiuje on miłość w dość specyficzny sposób. Jako nieodłączną towarzyszkę samotności. W wierszu Nie rozdzielaj czytamy, że miłość bez samotności byłaby nieprawdą, samotność bez miłości rozpaczą… Zastanówmy się bliżej nad tymi słowami, bo może to właśnie one są odpowiedzią na przytoczone na początku pytanie. 

Samotność i miłość jako jedność… Bez dogłębnego zanalizowania brzmi to dość niedorzecznie. Jak kochając możemy czuć się samotni? Jak będąc samotnymi możemy kochać? Jednak czy tego jak bardzo ktoś jest nam bliski nie określamy właśnie poziomem smutku, która wypełnia nasze ciało, kiedy tej osoby nie ma tuż obok?  Miłość to już wręcz szaleństwo tęsknoty. Tęsknimy do głosu, dotyku, zapachu. I nawet gdy tę tęsknotę próbujemy uciszyć, gdy chcemy zapomnieć, ukochana osoba dobija się do nas, głośno stuka w wieko skrzyni pozornie zakopanej w niepamięci. Puka przez dreszcz przechodzący przez całe nasze ciało, gdy słyszymy jej imię. Puka przez ścisk w klatce piersiowej gdy przez przypadek natkniemy się na jej zdjęcie. Puka przez swoją cichą, niewidzialną obecność, gdy mijamy miejsca naszych dawnych spotkań. Puka i puka, bo jest. Ciągle w nas jest. Mimo dzielących nas kilometrów czy godzin, mimo wszelkich barier, które pomiędzy nami wyrosły. Gdy kogoś kochamy zostaje w nas nawet gdy już go nie ma.

Czasem odczuwamy  jednak zupełnie inny rodzaj samotności. Samotność związaną z byciem razem. Samotni jesteśmy w naszych duszach i ciałach, które choć w pewien sposób dzielimy ze sobą, są zupełnie różne. Jesteśmy, inni, wyjątkowi w tej odmienności, ale również samotni w niektórych problemach dotyczących nas wyłącznie. Miłość pokazuje różnice między nami, ale to dzięki niej możemy być razem na nie nie zważając, a nawet kochając te różnice i dziękując Bogu za nie i naszą indywidualność (i w indywidualności samotność).

Samotni jesteśmy też my w stosunku do innych. Niektóry sprawy powierzamy tylko sobie nawzajem. Stają się naszymi osobistymi tajemnicami, sekretami. I pilnie strzeżemy ich, jako czegoś, co spaja nas jeszcze bardziej. Miłość to chęć ucieczki w posiadanie rzeczy tylko „naszych” i dla niewtajemniczonych niepojętych. Chęć ucieczki w taką wspólną w pewnych kwestiach izolację od całego otaczającego nas świata.

Samotność bez miłości natomiast byłaby rzeczywiście rozpaczą, jak stwierdza Ks. Twardowski. Nie mając obiektu, do którego mogłyby uciekać nasze myśli w chwilach, gdy będziemy zupełnie sami, odczujemy tę naszą pustkę jeszcze dotkliwiej. Z poczucia bezsensu i depresji wyciągnąć nas może jedynie miłość. Miłość do ukochanej przez nas osoby, ale też miłość do Boga i do samego siebie.

Samotność i miłość są więc nierozłączne. Jedną można w pełni przeżyć tylko doznając tej drugiej. Czy odpowiedzią na pytanie Zuzanny Ginczanki będzie więc, że miłość poznaje się po samotności? Powiedziałabym raczej, że w samotności i dzięki niej, bo to wtedy możemy dowiedzieć się czy naprawdę kochamy.  

Komentarze