Dlaczego (wciąż) studiuję językoznawstwo?

Wraz z początkiem zeszłego semestru podjęłam się studiowania drugiego kierunku - obok informatyki analitycznej jestem teraz na magisterce z językoznawstwa ogólnego. Dlaczego, co mi to daje i czym w ogóle jest językoznawstwo? Postaram się to wyjaśnić w tym poście, którym rozpoczynam cykl poświęcony zagadnieniom z tej dziedzinie nauki.

Przedmiotem badań językoznawstwa jest język naturalny. Nie żaden konkretny, tak jak język angielski, polski czy hindi, ale język sam w sobie, jako system znaków, który znajduje się w głowie każdego użytkownika. Badamy go z punktu widzenia gramatyki (znaków), semantyki (znaczenia) i pragmatyki (użytkownika). Stawiamy mnóstwo pytań i staramy się w uniwersalny sposób jak najlepiej zamodelować to, czym jest język. Wystarczy do tego znać wyłącznie polski, choć posługujemy się oczywiście przykładami z innych języków. To, co najbardziej denerwuje lingwistów, to mylenie ich z poliglotami.

Obrazek znaleziony na Pintereście.

Zdecydowałam się na te studia, bo chciałam koniecznie podjąć się czegoś, co dałoby mi wykształcenie związane z moją pisarsko-poetycką częścią natury. Myślałam jeszcze o studium literacko-artystycznym i polonistyce (na to pierwsze może się jeszcze zapiszę), ale językoznawstwo dodatkowo niezwykle łączy się z informatyką, więc wybór padł na nie. Tak naprawdę, bardzo ciekawiło mnie, czy lingwiści podchodzą do języka w podobny sposób jak robią to informatycy (za pomocą gramatyk formalnych, o których mam nadzieję opowiedzieć później; informatykom przydają się one do opisu języków programowania). Chciałam zajmować się przetwarzaniem języka naturalnego (NLP) albo znaleźć jakieś inne połączenie między programowaniem a językoznawstwem, które dałoby mi szansę na zabłyśnięcie unikalnym zestawem umiejętności.

Na pierwszych zajęciach z teorii języka dowiedziałam się czegoś, co, choć jak się nad tym zastanowi jest oczywiste, dla mnie było szokiem. Językoznawcy wcale nie wiedzą czym jest język. To, czego się uczymy o języku w szkole wcale nie jest prawdą obiektywną. Nie mamy dostępu do umysłu człowieka. Tak samo jak nie wiemy czym jest (i czy w ogóle istnieje) świadomość, nie możemy ze stuprocentową gwarancją powiedzieć, czym jest język. Dlatego też opisanie języka naturalnego gramatyką a la Chomsky to nie jest takie hop-siup. Informatycy zajmujący się NLP nie mogą z całkowitą pewnością opisać języka w ten sposób, bo nawet lingwiści tego nie potrafią - nie wiedzą czy ten opis będzie adekwatny. Jakkolwiek, można próbować (i próbuje się).

Ponadto, język to byt zmienny. Rozwija się, ewoluuje. To, co kiedyś użytkownikom wydawało się nie do pomyślenia, dziś może funkcjonować jako regularna konstrukcja. To, co kiedyś było częstym wyrażeniem, może wkrótce wyjść z użycia. Językoznawcy tym się różnią od polonistów, że nie krzyczą na użytkowników, kiedy tamci mówią coś niezgodnie z zasadami. Nie ma zasad. Zasady wciąż się zmieniają. To od tego jak użytkownicy mówią zależy ich aktualny kształt, a nie na odwrót. To użytkownicy stanowią podstawę języka, a nie językoznawcy. (Istnieje językoznawstwo normatywne, które stara się uchwycić społecznie przyjęty kształt języka i co jakiś czas publikowany jest słownik poprawnej np. polszczyzny, ale zawiera on tylko utarte zwroty i nie jest aktualizowany z dużą częstotliwością, ze względu na niestabilność niektórych zmian).

Bardzo ciekawym filmikiem opowiadającym o językoznawstwie (ale nie tylko) jest animacja stworzona na podstawie serii wywiadów z jednym z najważniejszych lingwistów, zarówno dla informatyki jak i językoznawstwa - Noam'em Chomsky'm. Gorąco polecam, ponieważ Chomsky wypowiada się w nim bardzo ciekawie na temat siebie, języka i różnych filozoficznych zagadnień, a ożywione ilustracje ręcznie malowane przez Michel'a Gondry (przez dwa lata!) są urzekające:

Zachęcam do otworzenia filmiku na YT, co da dodatkowe wyświetlenia autorowi :)

Studiowanie już prawie rok językoznawstwa dało mi dużo większą świadomość językową, co bardzo cenię jako autorka. Zburzyło jednak, łącznie z kursem z sieci neuronowych, którego podjęłam się w zeszłym semestrze, plany zajmowania się konkretnie NLP. Sieci robią to sprawniej, a do treningu mają ogrom danych. Nie podoba mi się ich magia. Mimo, że jako programistka wiem jak działają, wciąż jest to bardzo mgliste, oparte na losowym dobieraniu parametrów i mało satysfakcjonujące. Nie daje bowiem zupełnie wglądu w to, jak przetwarzanie języka może działać u nas.

Co do tego istnieje wiele teorii. Językoznawstwo zaczęło się od historyczno-porównawczego, potem pojawił się strukturalizm, generatywizm (z Chomsky'm na czele) i kognitywizm. Obecnie dość popularnym podejściem jest gramatyka konstrukcji (o której też postaram się opowiedzieć więcej w kolejnych postach). Są to wciąż tylko teorie, modele, próby uchwycenia i usystematyzowania czegoś, o czym dowiadujemy się tylko z aktów komunikacji. Obserwujemy system na podstawie jego użycia. Za Ferdinand'em de Saussure (a właściwie notatkami uczniów z jego wykładów) możemy podzielić język na langue - system i parole - powstały na jego podstawie tekst. Do langue nie mamy dostępu, ale to właśnie langue jest naszym przedmiotem badań jako lingwistów.

Język bardzo mnie ciekawi, jak również różne sposoby patrzenia na niego. Mimo więc, że od października zeszłego roku do lutego bieżącego miałam jeden z najbardziej intensywnych okresów na ścieżce edukacji, nie poddaję się i zajmuję się tym nadal. Mam nadzieję, że uda mi się podzielić w Wami moją pasją i dodawać oprócz recenzji i informacji o mojej twórczości, również wpisy związane z językoznawstwem. Zachęcam na śledzenia bloga i fanpage'a na facebook'u! :) 


Komentarze