Lecz widać można żyć bez powietrza...
Poetka, nazywana przez domowników
„Lilką”, nie miała jednak łatwego życia. Zmagała się z przykrą ułomnością
kręgosłupa. Kiedy w wieku 8 lat złamała prawą rękę, nauczyła się pisać i
malować lewą, siedząc przy tym w skrzywionej pozycji. Efektem tego była
wystająca lewa łopatka kręgosłupa, a niewłaściwe leczenie wzmagało defekt i
przyczyniło się do wtłoczenia Lilki w twardy gorset-pancerz, w którym musiała
chodzić przez cały dzień. Tą przykrą ułomność maskowała odzieżą, szalami i włosami,
tuszowała ruchem.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska trzykrotnie wychodziła za mąż. W 1915 r. w wieku 24
lat poślubiła Władysława Janotę Bzowskiego (nazywanego przez nią
"Bzunio") - oficera armii austriackiej. Nie był to związek udany,
pojawiły się konflikty i niechęć do męża, który nie rozumiał artystycznej
natury Lilki. W 1919 r. Maria wyszła za mąż po raz drugi za Jana Gwalberta
Henryka Pawlikowskiego, zwanego "Gwasiem", prozaika, znawcę folkloru
podhalańskiego i zamieszkała z nim w Zakopanem w willi "Pod Jedlami"
na Kozińcu. To uczucie zaowocowało znakomitymi erotykami i oryginalną liryką
miłosną oraz prozą jej listów do męża. Związek ten choć zawarty z wielkiej
miłości, także nie okazał się trwały. Mąż porzucił ją i wyjechał do Wiednia,
wiążąc się z nastoletnią baletnicą. Po raz trzeci poetka wyszła za mąż w 1931 r. za Stefana
Jerzego Jasnorzewskiego zwanego "Lotkiem" - blisko o dziesięć lat
młodszego od siebie oficera lotnictwa. Poznali się w szpitalu, gdzie Lotek
przebywał po wypadku lotniczym i jak twierdzili obydwoje była to miłość od
pierwszego wejrzenia. Ten wybór Marii okazał się trafny - małżeństwo okazało
się szczęśliwe i trwałe. Poetka zmarła 9 lipca 1945 r.,w
wieku 54 lat, po ciężkiej chorobie na raka w szpitalu w Manchester, otoczona troskliwą
opieką męża.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
była jedną z najwybitniejszych poetek okresu międzywojennego. Uważana jest
nawet za polską Safonę. Zadebiutowała w 1922 r. zbiorem Niebieskie migdały. Podejmowała
w swoich wierszach tematykę związaną z miłością, przemijaniem i śmiercią oraz
prawami natury. W jej liryce dominuje ciepło, delikatność, zmysłowość, ale
nawiązuje także do języka potocznego i żartobliwych porównań. Do swych wierszy
wprowadza atmosferę i realia współczesnej codzienności, jest to tzw. poezja
szczegółu: bibeloty, drobiazgi, stare fotografie, kapelusze, parasolka -
przedmioty otaczające autorkę odtwarzają jej świat. Pisała fraszki, epigramy,
dramaty i satyry, a przede wszystkim czterowierszowe miniatury zakończone
niespodziewaną pointą. Równocześnie z twórczością liryczną rozwijała się
twórczość dramaturgiczna poetki. Występowały w niej podobne motywy jak w
poezji: miłość i walka o "równouprawnienie w miłości", wrogość wobec
nieubłaganych praw natury, problem starości. Zajmowała się także malarstwem.
źródła: http://www.bg.agh.edu.pl/KOSSAK/maria-main.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Pawlikowska-Jasnorzewska
POEZJA
Portret
Usta twoje: ocean różowy.
Spojrzenie: fala wzburzona.
A twoje szerokie ramiona:
Pas ratunkowy...
Wybrzeże
Usta twoje: ocean różowy.
Spojrzenie: fala wzburzona.
A twoje szerokie ramiona:
Pas ratunkowy...
Wybrzeże
Meduzy rozrzucone niedbale,
muszle, które piasek grzebie,
i ryba opuszczona przez fale,
jak serce moje przez ciebie.
Zmierzch na morzu
Wybrzeże coraz to bledsze
w liliowej półżałobie
i żaglowiec oparty na wietrze,
jak ja na myśli o tobie.
Bezpieczeństwo
Boicie się o mnie? Dlaczego?
Ach, życie jest burzliwe i złe nieskończenie,
lecz czyż potrzeba syrenie
pasa ratunkowego?
Miłość
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...
Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku...
Lwy w klatce
Lwica senna i naga nie czuje więzienia,
leżąc spogląda w oczy lwu, panu stworzenia.
On się przybliża, cały w grzywie i w męskości,
a jakaś pani patrzy - i płacze. Z zazdrości!
Telegram
Wiadomość biegła szybko ze sztyletem po drucie,
jak tancerka z parasolem po linie,
i zdyszana dobiegła w oznaczonej godzinie,
by mnie zabić w oznaczonej minucie.
Ptak
Ptaszek umierając chowa się, ucieka,
by go nie ujrzał nikt we świecie,
jako serce, co się skryło w piersi człowieka,
by umierając, umrzeć w sekrecie.
Miłość
Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza.
Fotografia
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie fotografia,
to - to jest bardzo mało...
Słowiki
Słowiki są dziś nieswoje.
Bzy są jak chmury krzyżyków.
Chcesz zabić serce moje?
Przecież się nie zabija słowików?
Nike
Ty jesteś jak paryska Nike z Samotraki,
o miłości nieuciszna!
Choć zabita, lecz biegniesz z zapałem jednakim
wyciągając odcięte ramiona...
Babka
Pierś moja coraz słabiej oddycha,
krew moja coraz wolniej płynie,
w sieci zmarszczek jak w pajęczynie
leżę spętana i cicha...
Przebyta droga
Słońce stanęło w zenicie:
oglądam przebytą drogę:
to ma być moje życie?
Patrzeć się na to nie mogę!
muszle, które piasek grzebie,
i ryba opuszczona przez fale,
jak serce moje przez ciebie.
Zmierzch na morzu
Wybrzeże coraz to bledsze
w liliowej półżałobie
i żaglowiec oparty na wietrze,
jak ja na myśli o tobie.
Bezpieczeństwo
Boicie się o mnie? Dlaczego?
Ach, życie jest burzliwe i złe nieskończenie,
lecz czyż potrzeba syrenie
pasa ratunkowego?
Miłość
Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie.
Patrzysz w okno i smutek masz w oku...
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku...
Śmiejesz się, lecz coś tkwi poza tem.
Patrzysz w niebo, na rzeźby obłoków...
Przecież ja jestem niebem i światem?
Sam mówiłeś przeszłego roku...
Lwy w klatce
Lwica senna i naga nie czuje więzienia,
leżąc spogląda w oczy lwu, panu stworzenia.
On się przybliża, cały w grzywie i w męskości,
a jakaś pani patrzy - i płacze. Z zazdrości!
Telegram
Wiadomość biegła szybko ze sztyletem po drucie,
jak tancerka z parasolem po linie,
i zdyszana dobiegła w oznaczonej godzinie,
by mnie zabić w oznaczonej minucie.
Ptak
Ptaszek umierając chowa się, ucieka,
by go nie ujrzał nikt we świecie,
jako serce, co się skryło w piersi człowieka,
by umierając, umrzeć w sekrecie.
Miłość
Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza.
Fotografia
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie fotografia,
to - to jest bardzo mało...
Słowiki
Słowiki są dziś nieswoje.
Bzy są jak chmury krzyżyków.
Chcesz zabić serce moje?
Przecież się nie zabija słowików?
Nike
Ty jesteś jak paryska Nike z Samotraki,
o miłości nieuciszna!
Choć zabita, lecz biegniesz z zapałem jednakim
wyciągając odcięte ramiona...
Babka
Pierś moja coraz słabiej oddycha,
krew moja coraz wolniej płynie,
w sieci zmarszczek jak w pajęczynie
leżę spętana i cicha...
Przebyta droga
Słońce stanęło w zenicie:
oglądam przebytą drogę:
to ma być moje życie?
Patrzeć się na to nie mogę!
Komentarze
Prześlij komentarz