Tylko płakać będą na ziemi zostawione przez nas nasze cienie...


Krzysztof Kamil Baczyński  urodził się w Warszawie 22 stycznia 1921 roku, a maturę zdał tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej. Młodość spędził więc na wolności, ale wkraczaniu w dorosłość towarzyszył mu tragizm wojennych doświadczeń. Kiedy zginął, walcząc w Powstaniu, miał zaledwie dwadzieścia trzy lata... 


W swoich wierszach Baczyński nie opisywał dokładnie okrutnej wojennej rzeczywistości, w której przyszło mu żyć, ale analizował ją dokładnie i przetwarzał. Nie oszczędzał się w żaden sposób i ze starannością pierwszoklasisty zapisywał słowa "szubienice", "zgliszcza", "trupy", jak stwierdziła Kamila Błażejowska w swoim artykule Dziecko czerwone od krwi. Pragnął wypełniać powierzoną mu misję. W imieniu zaklęty był bowiem los Krzysztofa. Stworzony był on do zadań wielkich, dla innych nieosiągalnych. Rodzice, co możemy wyczytać z jego wierszy, mieli wobec niego wysokie wymagania. Matka chciała, aby był poetą, nazwał i wytłumaczył to, co boli. Natomiast ojciec widział w nim żołnierza przeznaczonego do służenia ojczyźnie. Baczyński wątpił, czy uda mu się wykonać te zadania. Jego misją można uznać jednak poruszanie istotnych kwestii dotyczących ludzkiej egzystencji, malowanie szarego świata oraz pokazywanie miłości jako celu życia. „Kochajcie! Kochajcie!” - to chciał wykrzyczeć Baczyński. Trzeba umieć ludzi pokochać, pisze. Jego poezja pełna jest baśniowości, którą w jakiś sposób próbował oswajać rzeczywistość, ale również która podkreślała makabryczność i grozę opisywanych doświadczeń. Cierpienie było u niego, jako katastrofisty, substancją świata, a ból jednym ze słów kluczy, jednak dzięki cierpieniu jesteśmy też zdolni do wyższych uczuć. Inne ważne motywy, które wykorzystuje w swoich utworach to przede wszystkim światłość, woda, łania, ptak, drzewo oraz wyspa. Światłość symbolizuje w poezji Krzysztofa wieczność, bezcielesność, niewinność oraz Boga. Woda jest granicą nowego życia, inicjacją albo tłem miłosnej historii. Łania oraz ptak reprezentują kobietę, jej lekkość, czystość i energię. Drzewo to ocalenie lub kara, zwycięstwo życia nad śmiercią i kolejne wcielenie człowieka, natomiast wyspa (chorwacka Šolta), symbolizuje beztroskę, szczęśliwość, witalność, krainę młodości i utopię.

Największą miłością w życiu Krzysztofa była jego żona, Basia, to dla niej powstały erotyki uważane przez niektórych za najpiękniejsze w historii polskiej literatury. Ale oprócz niej Baczyński ukochał również swoją ojczyznę. Uważał walkę za konieczność sumienia, okrutny, ale właściwy wybór, do którego długo dojrzewał. Nie chciał zabijać. Ciała ofiar i zabójców w Modlitwie II postawił na równi. Poległ jak bohater czwartego dnia Powstania Warszawskiego, w pałacu Blanka, około godziny 16. Według relacji Andrzeja Domaszewicza, ps. Szczapa, który był najbliżej (zaledwie w odległości jednego metra) Baczyńskiego w chwili jego śmierci. Krzysztof najprawdopodobniej za bardzo wychylił się przez okno i został zestrzelony. Postrzał nie naruszył jego twarzy, ale odstrzelił kawałek kości czołowej nad lewym okiem. Nie krwawił, ale przewrócił się na plecy i widziałem pulsujący mózg…, powiedział Wiesławowi Budzyńskiemu Domaszewicz. Śmierć bardzo wpłynęła na postrzeganie twórczości Baczyńskiego. Za jego życia mało osób wiedziało w ogóle, że zajmuje się poezją. Większość relacji przedstawianych przez Wiesława Budzyńskiego kończy się podobnymi słowami: „że pisze wiersze nie wiedziałem…”. Jednak z czasem jego poezja stała się bardzo popularna, szczególnie wśród młodych czytelników i dziś stanowi źródło inspiracji dla współczesnych poetów.

żródła: opracowane na podstawie mojej pracy pt. "Śmierć (u) Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w perspektywie zagadnień performatywności" napisanej na szkolny etap OLIJP w 2014r



POEZJA



Biała Magia

Stojąc przed lustrem ciszy
Barbara z rękami u włosów
nalewa w szklane ciało
srebrne kropelki głosu.

I wtedy jak dzban - światłem
zapełnia się i szkląca
przejmuje w siebie gwiazdy
i biały pył miesiąca.

Przez ciała drżący pryzmat
w muzyce białych iskier
łasice się prześlizną
jak snu puszyste listki.

Oszronią się w nim niedźwiedzie,
jasne od gwiazd polarnych,
i myszy się strumień przewiedzie
płynąc lawiną gwarną.

Aż napełniona mlecznie,
w sen się powoli zapadnie,
a czas melodyjnie osiądzie
kaskadą blasku na dnie.

Więc ma Barbara srebrne
ciało. W nim pręży się miękko
biała łasica milczenia
pod niewidzialną ręką.
  
4 I 1942


Pioseneczka

Kto mi odda moje zapatrzenie
i mój cień, co za tobą odszedł?
Ach, te dni jak zwierzęta mrucząc,
jak rośliny są — coraz młodsze.

I niedługo już — tacy maleńcy,
na łupinie z orzecha stojąc,
popłyniemy porom na opak
jak na przekór wodnym słojom.

Czerwień krwi dziecinnie się wyśni
jako wzdęte policzki wiśni.

Metal burz się wywiedzie na nowo
zapienioną dmuchawca głową.

A łez grzmot jak lawina kamieni
w małe żuki zielone się zmieni

i tak w wodę się chyląc na przemian
popłyniemy nieostrożnie w zapomnienie,
tylko płakać będą na ziemi

zostawione przez nas nasze cienie.


Rodzicom

A otóż i macie wszystko.
Byłem jak lipy szelest,
na imię mi było Krzysztof,
i jeszcze ciało - to tak niewiele.

I po kolana brodząc w blasku
ja miałem jak święty przenosić Pana
przez rzekę zwierząt, ludzi, piasku,
w ziemi brnąc po kolana.

Po co imię takie dziecinie?
Po co, matko, taki skrzydeł pokrój?
Taka walka, ojcze, po co - takiej winie?
Od łez ziemi krwawo mi, mokro.

Myślałaś, matko: "On uniesie,
on nazwie, co boli, wytłumaczy,
podźwignie, co upadło we mnie, kwiecie
- mówiłaś - rozkwitaj ogniem znaczeń".

Ojcze, na wojnie twardo.
Mówiłeś pragnąc, za ziemię cierpiąc:
"Nie poznasz człowieczej pogardy,
udźwigniesz sławę ciężką".

I po cóż wiara taka dziecinie,
po cóż dzieciństwo jak płomieni dom?
Zanim dwadzieścia lat minie,
umrze mu życie w złocieniach rąk.

A po cóż myśl taka jak sosna,
za wysoko głowica, kiedy pień tną.
A droga jakże prosta,
gdy serce niezdarne - proch.

Nie umiem, matko, nazwać, nazbyt boli,
nazbyt mocno śmierć uderza zewsząd.
Miłość, matko - już nie wiem, czy jest.
Nozdrza rozdęte z daleka Boga wietrzą.

Miłość - cóż zrodzi - nienawiść, struny łez.

Ojcze, broń dźwigam pod kurtką,
po nocach ciemno - walczę, wiary więdną.
Ojcze - jak tobie - prócz wolności może i dzieło,
może i wszystko jedno.

Dzień czy noc - matko, ojcze - jeszcze ustoję
w trzaskawicach palb, ja, żołnierz, poeta, czasu kurz.
Pójdę dalej - to od was mam: śmierci się nie boję,
dalej niosąc naręcza pragnień jak spalonych róż.
  
30 VII 1943


Spojrzenie
  
Nic nie powróci. Oto czasy
już zapomniane; tylko w lustrach
zasiada się ciemność w moje własne
odbicia - jakże zła i pusta.

O znam, na pamięć znam i nie chcę
powtórzyć, naprzód znać nie mogę
moich postaci. Tak umieram
z półobjawionym w ustach Bogiem.

I teraz znów siedzimy kołem,
i planet dudni deszcz - o mury,
i ciężki wzrok jak sznur nad stołem,
i stoją ciszy chmury.

I jeden z nas - to jestem ja,
którym pokochał. Świat mi rozkwitł
jak wielki obłok, ogień w snach
i tak jak drzewo jestem prosty.

A drugi z nas - to jestem ja,
którym nienawiść drżącą począł,
i nóż mi błyska, to nie łza,
z drętwych jak woda oczu.

A trzeci z nas - to jestem ja
odbity w wypłakanych łzach,
i ból mój jest jak wielka ciemność.

I czwarty ten, którego znam,
który nauczę znów pokory
te moje czasy nadaremne
i serce moje bardzo chore
na śmierć, która się lęgnie we mnie.

18.X.43r.


Elegia o ... [chłopcu polskim]

Oddzielili cie, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.

Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pekło?

20. III. 1944 r.


Polecana bibliografia:
1) Wiesław Budzyński Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila, SŁOWO Warszawa 1992
2) A. Zgrzywa Poeta i baśń. Rzecz o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2011
3) Stanisław Stabro Chwila bez imienia, Vebra, Chotmów, 1992
4) Krzysztof Kamil Baczyński Utwory wybrane w opracowaniu Anieli Kmity-Piorunowej i Kazimierza Wyki, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1970
5) Kazimierz Wyka Krzysztof Kamil Baczyński, Utwory zebrane, Kraków, 1994
6) Kalina Błażejowska Dziecko czerwone od krwi, „Tygodnik Powszechny” nr 35 (3190), 29 sierpnia 2010, http://tygodnik.onet.pl/kultura/dziecko-czerwone-od-krwi/wew9g
7) Film Baczyński, reż. Kordian Piwowarski, 2013

Komentarze